Jeśli przyjąć za miernik danej kontrowersji zaangażowanie rozpoznawalnych podmiotów dyskusji po odbydwu stronach narrracji – to sprawa Pogromu w Jedwabnem z 1941 zaczyna nabierać masy krytycznej.
Zatem, po stronie polskiej mamy nie wiążące wypowiedzi nowego szefa IPN, niepokornej minister edukacji i szeregu wybitnych , ale ostracyzowanych przez system, historyków. Po stronie żydowskiej zaś , najmniejsza nawet próba kwestionowania „oficjalnej” wersji feralnych wydarzeń , wypichconych niedbałą ręką socjologa i „historyka” honoris causa , pana J. T. Grossa (i grupkę znajomków), uzyskują nieubłagane potępienie m.in. ze strony Światowego Kongersu Żydów, żydowskiej loży B’nai B’rith Polin a nawet amerykańskiego Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie!
Z uporem godnym lepszej sprawy środowiska te nie godzą się na ostateczne wyjaśnienie Pogromu w Jedwabnem i położenie kresu kontrowersji , która psuje od tylu lat dialog polsko-żydowski. I to pomimo niemożliwych do zignorowania przesłanek wskazujących na śledztwo urągające wszelkim regułom prawno-procesowym i jego bezpodstawne przerwanie na skutek ingerencji politycznej, za co dziś wszyscy płacimy cenę. Gorzej , że polskie organy państwowe przystają na taki stan rzeczy , czyli uznają "słuszność" podobnej ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski na swoim terytorium i w stosunku do własnych obywateli (zarówno ofiar jak i podejrzanych).
Najcelniej, choć raczej nieświadomie, podłoże tej niezgody ujawnił pan prof. P. Śpiewak , dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie (państwowej placówki kultury) , który wydaje się mniej zatroskany dochodzeniem prawdy historycznej , jak nie daj Bożę , „ryzykiem” pokazania Polaków „jako naródu niewinnego i cierpiącego”(2).
Ciekawe , że po latach, fundamenty fałszywej narracji (przy ogromnie kontr-ewidencji) zaczynają się chwiać solidnie i nawet żydowska loża B’nai B’rith Polin przyznaje, że religijny zakaz ekshumacji ofiar Jedwabnego , podnoszony przez rabina Szudricha z Nowego Jorku , a który stał się „przesłanką” przerwania śledztwa, dziś nazywany jest jego „prawem do własnej opinii”(3).
Komentarze